Skąd pomysł na galerię sztuki ?
Jak to w życiu: z marzeń; z przypadku, z konieczności; z nadziei; z ambicji; z arogancji. Moja Galeria to splot różnorakich zależności, przypadków i pracy. Druga część odpowiedzi: z wewnętrznej potrzeby przebywania w okolicy ludzi: wrażliwych, twórczych, kreatywnych. Gdzieś w zarysie tego pejzażu pojawia się oczywiście chęć posiadania przedmiotów określanych mianem dzieła sztuki. Wejście w kompletnie inny świat: delikatniejszy, wrażliwszy, kreatywniejszy, który buduje nowe przestrzenie w mojej osobistej świadomości.
… z arogancji ?
Trochę tak; od wielu lat, a z pewnością przez większą część życia robię różne biznesy. Lepsze i gorsze; trudniejsze i łatwiejsze, ale … cały czas działam. Zatem na tę działalność patrzę również przez pryzmat biznesowy i ekonomiczny. Mówiąc sobie, że skoro tyle razy mi wychodziło …. to może i tym razem uda mi się. Choć wszyscy, którzy są w takim kontakcie ze sztuką, doskonale wiedzą, że jest to wyjątkowo wymagający albo nawet ekstremalny w Polsce interes. Nie wchodząc tu w powody dla których tak jest – trzeba być wyjątkowo twardym aby taką podróż kontynuować.
Więc ArtPistols ?
Galeria Art Pistols jest przedsięwzięciem bardzo świeżym. Funkcjonuje na rynku niecały rok. Zatem jak wszystko w kosmosie i przestrzeni – również ta placówka musi rosnąć: nabierać mięśni, wzmacniać garnitur kostny, a układ nerwowy musi krzepnąc i nabierać odporności na sygnały zewnętrzne. Wszystko to w ujęciu o: doświadczenia, możliwości, wiedzy, oprzyrządowania technicznego; mozolnego budowania: siatki artystów, współpracowników, ambasadorów. Co bardzo ważne – rozpoznawalności na rynku.
Powiedzmy sobie szczerze, dziś na początku 2014 rozpoznawalność jest znikoma. Przed nami bardzo dużo pracy do wykonania. Zatem odpowiadając na pytanie – bardziej młode polskie malarstwo jako łatwiejsze do pozyskania i obróbki rynkowej. Także, dla nas i potencjalnych nabywców, tańsze – w ujęciu nakładów finansowych i organizacyjnych.
To jest jedna część doktryny. Druga – może ważniejsza to chcemy dostarczać ludziom nie tylko dzieło sztuki, ale tak naprawdę: uśmiech, radość i szczęście. Zatem jakby to naiwnie nie zabrzmiało wolimy unikać czegoś, co można by nazwać „depresją w sztuce”, „sztuką depresyjną” czy też „nieszczęścia” jako takiego, wyrażanego wizualnie. Więc, potrzebna nam sztuka kolorowa, pozytywna, inspiracyjna, radosna, pozytywna, uruchamiającej pozytywne myślenie i skojarzenia. Sztuki, która wywołuje uśmiech i radość. Artystyczne motylki pląsające w brzuchu i sercu.
… kolorowej ?
Tak – oczywiście ! Traktujmy to określenie hasłowo i niedosłownie bardziej jako ogólną wytyczną regulaminową. Kolorowa = nie wbijająca człowieka w poczucie winy, smutek, rozczarowanie, rozgoryczenie, wstyd, zagubienie … mam na myśli komplet złych emocji jakie od czasu do czasu mogą się pojawić podczas intelektualnej konsumpcji takiego czy innego kawałka artystycznego utworu. O czym dobrze wiemy – życie codzienne, bywa czasami samo w sobie wystarczająco stresujące, smutne, niebezpieczne, by jeszcze za własne pieniądze namawiać kogoś by fundował sobie kolejną czyjąś: tragedię, smutek lub depresję.
Nie – to nie u nas ! Więc słowa ‘sztuka kolorowa’ oznacza sztukę piękną i porywającą w przestworza.
A gdyby w ręce wpadł Rothko ?
(śmiech) wtedy uczynimy wyjątek !
„kolory” … ? to się będzie sprzedawać ?
Sprzedaje się. Zobaczmy – chcemy namawiać rodziców, by kupowali dzieciom obrazy, by niemowlak leżący w łóżeczku miał szansę spoglądać na ładne kolorowe plamy; może jakieś zwierzątko, może na sympatyczny pejzażyk, scenkę rodzajową. By dzieci starsze wychowywano w duchu poszukiwań i szacunku dla sztuki. Ponieważ jesteśmy stosunkowo młodym społeczeństwem, ciężko doświadczonym przez II wojnę światową i później komunę, tego typu zbiorowego myślenia brakuje w naszym kraju.
Chcemy namawiać, by ludzie wydawali pieniądze na sztukę z dwóch powodów: zamiast kupować kolejny, nikomu do niczego nie potrzebny gadżet, mówimy – kup obraz, który ci się podoba. Będziesz miał z niego radość i być może, przy odrobinie szczęścia, w perspektywie kilku lat, pomnożenie inwestycji.
Jacy więc artyści ?
Fajni artyści, pozytywni ludzie, mili dla siebie i innych; pomocni dla innych. Oczywiście uzdolnieni i tacy, którym się po prostu chce. Uważam bowiem, że wspólnie wszyscy powinniśmy się wzajem napędzać i pomagać. Ja jako człowiek, raczej praktyczny,
Plany na przyszłość ?
Mam świadomość, że Art Pistols jest konceptem odnoszącym się do młodej dynamicznej sztuki, co jest oczywiście biznesową szansą, jak również dość poważnym ograniczeniem wizerunkowym. Zatem w najbliższej przyszłości będę wprowadzał drugą markę o nieco poważniejszej konotacji wizerunkowej.
Razem z moim partnerem Bertrandem Schollerem, który prowadzi w Paryżu galerię 55Bellechasse poważnie zastanawiamy się nad połączeniem naszych sił. Tak na zasadzie wymiany artystów – co jest oczywiście najprostsze. Ponieważ mamy zalążek małej sieci międzynarodowej. Jakby nie patrzeć: funkcjonują galerie w Paryżu i w Warszawie. Tym samym – być może w Warszawie pojawi się brand, „55Bellechasse” a w Paryżu zaprezentujemy markę „ArtPistols”. Wspominam o tym, jako o pewnym długofalowym planie i procesie, który rozpoczął się już w naszych głowach. Ale zastrzegam się – nie jest on do końca dokładnie omówiony i opisany. Póki co Bertrand i jego artyści wybierają się do Nowego Yorku na Scope 2014
właściciel Galerii ArtPistols – Jerzy Ciszewski