W 2008 roku, w ramach mojego bloga, dokonałem wpisu pt. „Czy napiłbyś się wina z posłem Palikotem ?” Była to rozprawka, która przedstawiała politycznego Janusza Palikota raczej pozytywnie i optymistycznie. Wtedy osiągnął wybitną biegłość w dziedzinie zaczepnego, gadżetyzmu politycznego – te jego świńskie ryje, wibratory, wódka były w ciągłym użyciu. Wspinał się po drabinie politycznej. Będąc coraz mocniej rozpoznawalnym i coraz bardziej radykalnym podczas występów medialnych.
W tamtych latach był jeszcze głównym harcownikiem PO,; wysuniętym na samo czoło walki politycznej przeciwko przeciwnikom wszelkiej maści. Osobiście nie wróżyłem mu osiągnięcia najwyższych stanowisk państwowych twierdząc, że to polityczna fanfaronada i fircykowatość, będzie ciągnęła się za nim do końca jego dni. Doceniałem jednak zapał, kreatywność i niezłomność jaką prezentował.
Dziś Janusz Palikot jest znokautowany poziomem 3,58% w zakończonych Eurowyborach. … i póki co, nie wiadomo co dalej ? Oczywiście pojawiają się głosy, że jego partia powróci do nazwy „Twój Ruch” odcinając i wyrzucając do śmietnika „Europę Plus” – tak nazwę jak i całą ideologię i jak to się dziś ładnie mówi – projekt polityczny – który za tym stał.
Palikot i jego działania stały się mało czytelne gdy zrezygnował z nazwy „Ruch Palikota” (rozumiem, że musiał). Ugrupowanie to działało od czerwca 2011 roku i przyciągnęło dużo ludzi dotychczas nie zaangażowanych w politykę; do tego trochę ex platformersów, różnej maści lewicowców z SLD i Socjaldemokracji Polskiej. Taki kolorowy, różnoraki kalejdoskopik różnych miksujących się. Nawet jeśli już wtedy „Ruch” nie wyglądał na zbyt uporządkowany, to mimo wszystko różnorodność rodziła zainteresowanie.
W październiku 2013 roku (dziś – wydaje się, że to już wieki temu), partia przekształciła się w „Twój Ruch” z doczepką „Europa Plus”. Gdy nerwowo szukał kolejnych sojuszników, partnerów, współkoalicjantów”, nazwisk jego poczynania, w ogólnym odbiorze jego poczynania stały się jeszcze bardziej zagmatwane.
Ci wszyscy wolnomyśliciele, aktywiści środowiskowi (reprezentujący, często bardzo niszowe grupy społeczne), pełnokrwiści i doświadczeni działacze społeczni, ambitni amatorzy parlamentarni, ciekawe, a niejednorodne postacie – wszyscy firmowani parasolem Janusza Palikota i czasami się pokazującym, a czasami nie – Aleksandrem Kwaśniewskim.
Na pierwszy rzut oka, ugrupowanie zostało zaprojektowane na bogato i z przytupem. Co ważniejsze – wszystkim wydawało się, iż jest to nader otwarta oraz politycznie, nowoczesna konstrukcja. Mimo wszystko to poczucie chaosu było wyczuwalne.
W wyborach europejskich nie wyszło. To nie jest polityczny koniec świata. Choć rozumiem, że dla wielu polityków, nazwijmy ich – starszego pokolenia – startujących z tej listy; brak akceptacji społecznej, jest więcej niż policzkiem. Dla wielu z nich, to bardzo smutna weryfikacja z aktualnym stanem sceny politycznej. Trzeba będzie poszukać pracy.
Nie wyszło. Być może było tak, że:
– nazwa partii, po prostu zbyt często była zmieniana i ludzie stracili orientację z kim mają do czynienia ? (każdy marketer wie, że z punktu widzenia runku, takie działania to „nocny koszmar”)
– zbyt dużo, skrajnie różnych indywidualności starało się działać pod jednym „parasolem” traktując go wyłącznie symbolicznie oraz jako „rynkową” przykrywkę; ciągnąc każdego dnia, kołderkę w swoją polityczną, społeczną stronę; wielu z nich korzystało z tytułu przynależności do partii, a nie partia z nich;
– partia miała zbyt krótką ławkę: prawdziwych (w pozytywnym słów znaczeniu) ideologów, teoretyków, mentorów i mędrców politycznych. Ci – czy to się podoba czy nie – potrzebni są w każdej drużynie politycznej. Oni bowiem starają się czasami: heblować, dopasować, tonizować różnorakie zapędy harcowników tak aby trafiały i były czytelne (jak ja nie lubię tego cynicznego określenia) dla elektoratu.
– może również: nad ekspresywność, kompulsywność, często brak taktu, wyczucia, stosowanie radykalnych i nachalnych by nie powiedzieć ocechowanych chamstwem politycznym u szefa ugrupowania Janusza Palikota. Do tego wszystkiego jego triki medialne, metafory, porównania używane w wystąpieniach, które dawno już straciły jakąkolwiek świeżość; emocjonalne decyzje personalne;
– arogancja polityczna (nie tylko grzech Palikota i jego współpracowników – to raczej cecha większości polskich polityków; oczywiście do momentu gdy dostanie się łupnia w wyborach – nie od konkurentów, ale od obywateli;
– twierdzenie powtarzane do znudzenia o „zabetonowaniu” polskiej sceny politycznej – kolejny raz znalazło potwierdzenie. Unia Polityki Realnej z Januszem Korwinem – Mikke jest wyłącznie potwierdzeniem tej tezy. Kiedyś, to właśnie Palikot, upuszczał nadmiar ciśnienia politycznego. Teraz będzie to przez pewien czas czynić Janusz Korwin – Mikke;
reasumując:
to co w tym wszystkim pewne to ogromna szansa jaką miał aby zaistnieć w polityce; nie wykorzystał jej – gdzieś to się wszystko rozwiało na boki. Jest to także punkt zwrotny w życiu Janusza Palikota. On sam zdecyduje czy nadal i na jakich warunkach będzie chciał uczestniczyć w życiu publicznym – co rozumiem, musi on sobie przemyśleć i z pewnością to robi. Z ciekawością badacza czekam co on wymyśli ?
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16052778,Rozliczenia_po_przegranej_Europy_Plus__Kto_solidarny.html#ixzz338UkXyCI