Przyznam się, że Janusz Palikot jako – polityk, jest dla mnie wielkim rozczarowaniem. Nawet, gdzieś … tam w zamierzchłych czasach skonstruowałem w ramach bloga prowadzonego na money.pl pytanie „czy napiłbyś się wina z posłem Palikotem ?” Nadal wydaję mi się, że mimo krytycznych, uszczypliwych czy nawet złośliwych uwag, jakie wtedy prezentowałem, pewien ciasny optymizm związany z jego wejściem na polityczną scenę. Wydawał się być kolorowym, świeżym i optymistycznym ptakiem politycznym, który dzięki swoim zdolnościom wyłamuje się z okowów – czasami, przaśnej nieco polskiej polityki.
Jak mamy dziś sytuację ? Chyba nic lub prawie nic.
Na dobrą sprawę już nie wiadomo jak się jego partia nazywa bo tyle razy zmieniał jej nazwę; nie wiadomo kto w niej jest, a kto nie – część ludzi odeszła w medialnym huku część po cichu lub prawie po cichu przeflancowała się do PSL/u lub gdzie indziej. Przegrane wybory do europarlamentu, przyspieszyły oczywiście proces dawania nogi z tonącego statku. A w dniu dzisiejszym „Duży Format” będący czwartkowym dodatkiem do Gazety Wyborczej, publikuje obszerny wywiad z Januszem Palikotem.
Wyłania się z tego obraz człowieka, który wie, że „dał ciała”; mówiący również, że będzie Premierem Polski … tak mniej więcej w okolicach 2020 roku – czyli za circa pięć, sześć lat. Tego typu wiwisekcje medialne, której w DF poddał się Palikot mają kilka różnych celów; od rozprawienia się z własną przeszłością i ustanowienia grubej kreski; po zbudowanie przyczółku społecznej sympatii, która ma być wehikułem na odzyskanie sympatii elektoratu (Nie zapominajmy co znaczy ten słowny klucz = sympatia to – oddany głos na; elektorat to Ty i ja).
Jak spojrzymy na polską politykę ostatnich tygodni czy miesięcy okazuje się, że Polski Polityk nie zna słowa „przepraszam”, „pomyliłem się”, „zrobiłem błąd”, „wiem co schrzaniłem”. Na ogół winny jest „przeciwnik polityczny”, „nieznane wraże siły”, „przypadek nie do uniknięcia”, „kumulacja nie wiadomo czego i kogo”. To jest obowiązująca aktualnie w mediach i dyskursie publicznym, retoryka statystycznego, czynnego polityka polskiego. Więc Palikot jak to Palikot oczywiście odróżnia się od całej reszty używając innej retoryki. On nie mówi – to oni !; on mówi – to ja !
W tamtym wpisie z 2008 napisałem „… Teoretycy, a w szczególności puryści public relations dopuszczeni do oceny działań posła Janusza Palikowa prawdopodobnie nie zostawili by na nim suchej nitki. Bowiem jedną nadrzędnych ról tej dyscypliny marketingu (warunki te wymieniane są w wielu definicjach public relations) jest budowanie porozumienia i dialogu. Palikot owych wartości wyższych raczej nie wytwarza. Jest bardziej propagandystą, którego wyłącznym celem jest zwalczanie przeciwników politycznych. Natężenie i zapał z jakim to czyni wskazuje, że jest to również jego osobista sprawa, a nie linia polityczna reprezentowanej partii czy też polecenie przewodniczącego klubu …” (wtedy był w PO)
Od tamtego czasu w politycznym postępowaniu Palikota nic się nie zmieniło. Nadal jest niezłym propagandzistą (ma do tego wybitny talent), który nie potrafi wytworzyć wartości politycznej. Jego rozsypana w proch i pył partia o „nieznanej nazwie” jest tego najlepszym przykładem. Może faktycznie, lepiej by było aby Rząd Polski sprzedał mu rzeczone kopalnie, a on chcąc udowodnić, że jest dobry zrobi z nich gospodarcze, dochodowe „cukiereczki” …
W dziedzinie polityki Janusz Palikto jest naszą wspólną porażką.