Bardzo lubię kupować książki i albumy o sztuce. Dużą radość sprawia mi kartkowanie różnych albumów i czytanie – często – wyjętych z bieżącego kontekstu – akapitów. Bardzo często jeżdżąc po zagranicznych muzeach wpadałem na obrazy i rzeźby o których wcześniej czytałem i oglądałem w jakiejś grubym albumie. Zdjęcia pokazują artystycznie płaską rzeczywistość. I w istocie są namiastką prawdziwego artyzmu. Będąc kiedyś w Paryżu i odwiedzając muzeum D’Orsay w jednej z sal wpadłem na obraz Van Gogha ” pt. „Kościół w Auvers-sur-Oise„. Wpadłem i oniemiałem. Okazało się, że dzieło to jest świetliste, emanujące mocnymi kolorami, tajemniczą energią, której źródło znajduje się w geniuszu Van Gogha. Zostałem znokautowany pięknem tego dzieła. Kiedyś, w Madrycie udałem się do Muzeum Reina Sofia m.in. po to aby zobaczyć Guernicę Pablo Picasso. Przyznaję, że rozczarowałem się technicznym niechlujstwem tego wybitnego artysty, a popełnionym na tym dziele. Okoliczność jest taka, że dopiero patrząc w realu na dany obraz możemy dostrzec takie – nie chcę powiedzieć detale – no ale powiedzmy – szczegóły twórcze. Tak więc kilka razy w życiu, konfrontowałem moje wyobrażenia o jakimś dziele i tym co faktycznie miałem okazję zobaczyć.
Ten krótki wstęp poświęcam mojej nowej książce, którą za radą Doro kupiłem. „Historia obrazów” autorstwa Davida Hockneya i Martina Gayforda jest pozycją znakomitą. Jest to dyskusja toczona przez dwóch mocarzy sztuki, którzy rozmawiają ze sobą o procesie artystycznego tworzenia i jego efektów. Pierwszy to wybitny artysta, drugi wybitny krytyk sztuki.
Hockney twierdzi, że jedyny sposób aby zdać relację z tego co widzimy to stworzenie obrazu. A sprawą nieco drugoplanową jest kwestia w jakiej postaci jest on podany. Na papierze, ekranie telewizyjnym, na wyświetlaczu IPada. Panowie dyskutują co sprawia, że kreski i plamy umiejscowione na płaskiej powierzchni są ciekawe. Jak pokazać ruch w nieruchomym obrazie i na odwrót. Co widać na obrazie – prawdę czy fałsz ?
Książka ta jest bardzo wartościowa. Pokazuje inne sposoby myślenia o sztuce i roli artystów w tym procesie; ich odpowiedzialności wobec siebie i wobec innych ludzi – czy też górnolotnie mówiąc – społeczeństw. To wszystko na przestrzeni wieków i artystów z różnych krajów.
Jeśli mogę, wszystkim, którzy interesują się sztuką – szczególnie tym, którzy czynią to na poziomie amatorskim, takim jak ja. – polecam ją z całego serca.
Notka od wydawcy. Wydawnictwo Rebis:
Niezwykła książka najwybitniejszego żyjącego artysty Davida Hockney’a napisana we współpracy z Martinem Gayfordem wybitnym historykiem sztuki. Historia obrazów rozpoczęła się w jaskini i tymczasem kończy się na ekranie komputera. Kto wie, w jakim kierunku to pójdzie? Jedno jest pewne: zadanie przedstawienia świata w dwóch wymiarach wciąż będzie aktualne. – David Hockney. David Hockney twierdzi, że jedyny sposób, w jaki możemy zdać relację z tego, co widzimy, to stworzenie obrazu. Każdy, kto obrazy tworzy, musi się natomiast zmierzyć z tą samą kwestią: jak sprowadzić trójwymiarowych ludzi, przedmioty i przestrzeń do płaskiej powierzchni.
Rezultaty tych wysiłków często się szufladkuje jako obrazy malowane, zdjęcia czy filmy. Ewentualnie można je porządkować według czasu powstania i stylu, określając jako średniowieczne, renesansowe czy barokowe. Hockney dowodzi, że w rzeczywistości są przede wszystkim obrazami – bez względu na to, czy powstały w wyniku użycia pędzla, kamery czy program komputerowego i czy znajdują się na ścianie jaskini, czy ekranie. I żebyśmy mogli zrozumieć, jak postrzegamy otaczający nas świat – a tym samym również siebie samych – potrzebna jest nam historia obrazów. Ową historię opowiada ta książka.
Czerpiąc całe życie energię z malowania, rysowania i tworzenia obrazów różnego rodzaju aparatami i opierając się na tym doświadczeniu, Hockney wspólnie z krytykiem sztuki Martinem Gayfordem stawia pytania o to, jak i dlaczego od tysiącleci tworzono obrazy. Co sprawia, że kreski i plamy na płaskiej powierzchni są ciekawe? Jak pokazać ruch w nieruchomym obrazie albo na odwrót – co zbliża film i telewizję do dawnych mistrzów? Jak można zagęścić czas i przestrzeń w statycznym obrazie na płótnie bądź ekranie? Co widać na obrazie – prawdę czy fałsz? Czy fotografia pokazuje świat w zgodzie z naszym doświadczeniem?
Dzięki zestawieniu ze sobą obrazów pochodzących z najrozmaitszych obszarów – klatki filmu rysunkowego Disneya z drzeworytem Hiroshigego, sceny nakręconej przez Eisensteina z obrazem Velázqueza – autorzy przekraczają konwencjonalne granice między kulturą wysoką a masową rozrywką i dostrzegają nieoczekiwane związki zarówno między różnymi epokami, jak i mediami. Odwołując się do przełomowej książki Hockneya Wiedza tajemna, twierdzą, że film, fotografia, malarstwo i rysunek są ze sobą ściśle połączone. Historia obrazów, książka wnikliwa i dająca do myślenia, stanowi poważny przyczynek do zrozumienia sposobu, w jaki przedstawiamy rzeczywistość.