Fotografowanie z drona
(koniec grudnia 2019.)
Praktycznie od dziecka fotografuję. Jest to chyba moja największa i najtrwalsza pasja. Gdy pracowałem jako dziennikarz w Gazecie Wyborczej (zacząłem w niej pracę gdy planowania odbywały się w piaskownicy w żłobku przy ul. Czerskiej w Warszawie – tam mieściła się pierwsza redakcja). Będąc dziennikarzem sportowym, robiłem również zdjęcia sportowców. Ponieważ redakcja wiedziała, że jak mnie wyśle na delegację na jakieś zawody (?), gwarantowany jest „drukowalny” tekst i „publikowalne” zdjęcie. Zatem od strony ekonomicznej, kalkulowało się mnie wysyłać tam gdzie chciałem pojechać; ergo – miałem w naszym dziale, najwięcej podróży – zagranicznych również.
Mimo, że nie żyłem z fotografowania, zawsze chodziłem po mieście z torbą fotograficzną. Starałem się „łapać” jakieś fajne obrazki na mieście i gdzie się da. Na dobrą sprawę robiłem to wyłącznie dla swojej przyjemności.
Gdy założyłem swoją agencję „Ciszewski Public Relations” nieco odpuściłem w tej sprawie. Choć to nie do końca jest prawda. Fotografowałem często to co robiłem na rzecz klientów. Gdy pracowaliśmy dla zespołu rajdowego „Marlboro, Ford Mobil!” czyli Janusza Kuliga i Jarka Barana, podczas wszystkich rajdów i poza nimi – zawsze robiłem im zdjęcia. Tą część, zakończyła tragiczna śmierć Janusz, który zginął na przejeździe kolejowym, ponieważ nie został na czas opuszczony szlaban …
Oczywiście, z biegiem czasu, moje zainteresowanie dotyczące tematyki i obiektów fotograficznych ciągle ewoluowało. Teraz bardziej bawię się widokami, widoczkami. Aktualnie najwięcej zdjęć robię gdy jadę do Japonii. Targam ze sobą oczywiście, ciężką jak cholera torbę z moim Canonem i kompletem różnych obiektywów. Waży to niezłych parę kilo i gdy dużo tam chodzę, bolą mnie plecy. Oczywiście „radzi mi się” bym robił zdjęcia telefonem; argument jest następujący – przecież na to samo wychodzi. Zawsze odpowiadam – „Nie wychodzi na to samo, telefon i aparat fotograficzny to nie to samo.”
Od dawna chodził za mną dron i robienie z góry zdjęć; okazało się, że nadszedł wreszcie na niego czas. Mavic 2 pro z optyką Hasselblada. (Nawiasem mówiąc w lipcu tego roku, świętowano 50 lecie lądowania na księżycu. Podczas misji Apollo 11 Neil Armstrong, Edwin Aldrin i Michael Collinsa dysponowali aparatami marki Hasselblad.) … wracając. Pierwsze fotograficzne wrażenia są fantastyczne. Brzmi to nader skrótowo i naiwnie; to narzędzie daje nowe spojrzenie, perspektywę i możliwości. Oczywiście trzeba będzie się go nauczyć, wyczuć, zbadać możliwości i ograniczenia. Czuję jednak, że w mojej fotograficznej podróży przez życie właśnie otworzył się nowy rozdział.
wszystkie zdjęcia zostały zrobione w Pasymiu. fot. Jerzy Ciszewski